Zessouo, Sessovo, Zesovo, Gessowo, Ober Hammer, Deutschammer, Pohlhammer, Kuźnica Polska… Czeszów! Oto historia nazwy mojej wsi. Zmieniała się ona od 1223 roku, aż w końcu postanowiono nazwać ją od imienia błogosławionego Czesława, którego relikwie znajdują się w kościele św. Wojciecha we Wrocławiu. Jednak wioska dalej jest tak samo piękna i malownicza jak kiedyś. Jest położona między pięknymi lasami i licznymi stawami na terenie Wzgórz Trzebnickich. Czyste powietrze oraz spokój i piękne krajobrazy sprawiają, że żyje się tu cudownie.
Jest rok 1223. Nieopodal Trzebnicy powstaje malownicza wioska- Zessou. Zamieszkuje ją Słowiański lud. Jest on zobowiązany dostarczać do zakonu Cysterek wytopione żelazo. Ludzie pracują w miejscowej hucie, uprawiają pola, bawią się, polują… Codziennością jest wzajemna życzliwość wobec siebie. I tak życie tętni, kolejne spory książąt osłabiają lub wzmacniają wioskę, która niczym nie różni się od innych zwykłych miejscowości na polskich ziemiach. W wieku XVIII następuje zniemczenie ludności, tym samym ziemie czeszowskie zamieszkuje lud germański.
Dobiega końcowi wiek XIX. Największą wieś powiatu Trzebnickiego, Deutsche Hammer zamieszkuje 1360 Niemców. Zgodnie postanawiają zbudować w samym centrum wsi kościół luterański.
Prace nad budową trwają… Z rąk do rąk przechodzą cegły licowe, budowniczy nie szczędzą sił…
W 1902 roku świątynia zostaje przeznaczona do użytku. Modlą się w niej ludzie wyznania ewangelicko- augsburskiego. Wszystko do czasu wojny…
Wojna trwa. NSDAP niszczy wioskę, ograbia ją. Deutsche Hammer płonie. Zostaje spalona szkoła, restauracja, leśniczówka, domy. Jednak wieża kościoła nie ugina się przed ogniem. Zostaje nienaruszona.
W roku 1945 Niemcy zostają wysiedleni, z różnych stron przybywają Polacy. Wioska zmienia nazwę na Kuźnicę Polską. Kościół ewangelicko- augsburski przejmują katolicy. Taki zostaje do dziś, choć miejscowość ponownie zmieniła nazwę. Tym razem jest to Czeszów.
Kościół w Czeszowie należy, tak samo jak kościół w Złotowie, Kuźniczysku oraz Skoroszowie do parafii Zawonia. Proboszczem jest mieszkający w Kuźniczysku ksiądz Stanisław Popkiewicz. Ma on pełne ręce roboty, gdyż dojazd dostępną furmanką do znajdujących się w promieniu 3- 13 km kościołów filialnych jest męczący i czasochłonny. Należy jeszcze poświęcić nowo powstałą szkołę w Czeszowie przy ul. Trzebnickiej oraz przygotować młodzież do I Komunii Świetej!
Rok 1946. Czeszów wzbogaca się o wielu nowych mieszkańców. Mała szkoła, która została przeniesiona do budynku przy ul. Wąskiej nie pomieszcza wszystkich uczniów. Jej kierownik Edward Walaszek, następca Olgi Laskowskiej i Mikołaja Lipińskiego dochodzi do wniosku, że warto odbudować starą szkołę. Ruszają prace nad odbudową spalonej szkoły.
W lecie ma miejsce niespodziewane zdarzenie. Ks. Popkiewicz opuszcza parafię. Na jego miejsce przychodzi ksiądz salwatorianin Bernard Grzywacz. Zajmuje on przygotowaną dla niego plebanię w Czeszowie przy ul. Leśnej 3. Swoje duszpasterzowanie ogranicza do kościołów w Czeszowie, Kuźniczysku, Złotowie i Skoroszowie. Ze względu na dużą odległość między Czeszowem a Zawonią księdzu brakuje czasu na dojazd i odprawienie Mszy Świętej. Kościołem zajmuje się ks. Błażej Jurasz, stacjonujący w Cerkwicy.
Ksiądz Grzywacz doskonale zajmuje się parafią. Jednak w maju 1948r. roku urząd likwidacyjny w Trzebnicy, mimo próśb i błagań mieszkańców, rekwiruje 3 dzwony z kościoła w Kuźniczysku. Uważa, że skoro zabytkowy, drewniany, poewangelicki kościół stoi nieużywany, dzwony również są nieużywane. A to właśnie one wołały parafian na Msze do oddalonego o zaledwie kilka metrów kościoła katolickiego…
Kłopoty z dzwonami nie są ostatnimi złymi wydarzeniami dla księdza Bernarda. W 1949 roku, funkcjonariusze UB wdzierają się na plebanię z zamiarem aresztowania księdza, pod pretekstem tego, że w czasie wojny był sprzymierzeńcem władz okupacyjnych i zaciekłym wrogiem władzy robotniczo- chłopskiej. Kapłan jednak ucieka i ślad po nim ginie. Dopiero w 1956 roku mieszkańcy dowiadują się, że ukrywał się na Śląsku, później w Małopolsce.
Od 1949 roku parafia nie miała proboszcza. Przez 6 lat msze w parafii odprawiali powołani przez trzebnickiego duszpasterza ks. Dziek. Wawrzyńca Bochenka kapłani. Byli to między innymi: ks. Gabriel Niesłony (Kuźniczysko i Skoroszów) oraz ks. Błażej Jurasz (Zawonia). W Czeszowie oraz Złotowie Msze święte odprawiał sam Bochenek.
W 1951 roku zostaje ukończona odbudowa spalonej podczas wojny szkoły. Nauka odbywa się w nowym budynku, jednak religii dzieci uczą się w salce obok kościoła. Myślą przewodnią w nauczaniu jest „uczyć i wychowywać młode pokolenia, bo zawsze takie Rzeczpospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie”. Z myślą o jak najlepszym wykształceniu ludzi i rozwijaniu jej talentów, w szkole powstaje zespół muzyczny oraz (według nakazów politycznych PZPR) klasa ósma dla osób, które z powodu wysiedlenia nie ukończyły szkoły.
Ład odprawianych Mszy świętych zostaje przywrócony dopiero w 1955 roku. Do duszpasterzowania w parafii został skierowany ks. Szczepan Szostak. Jednak po krótkim czasie pracy w parafii został on przeniesiony przez ks. Abp Bolesława Kominlka do innej miejscowości. W 1957 do Czeszowa przybył pochodzący z diecezji przemyskiej ks. Wantowicz.
Jednak Wantowicz również niedługo stacjonował w Czeszowie. W 1958 roku przybył nowy proboszcz, Józef Zieliński, a wraz z nim wikariusz Michał Kawulka. Oni także szybko opuścili parafię.
Dopiero w 1961 roku ład przywrócił ks. Brunon Borowski. Przybył on tu na miejsce ks. Adolfa Hirniaka, który opuścił parafię po roku posługi kapłańskiej na jej terenie. Ks. Brunon „przywiózł ze sobą” również ks. Budnego. Od czasu ich przybycia parafią zajmowało się dwóch księży. Do 4 kościołów filialnych księża dojeżdżali najpierw motorem następnie samochodem. Ale dzięki nim Msze były odprawiane regularnie w każdą niedzielę oraz święta. Wraz z ks. Budnym zrobili bardzo dużo w parafii, odbudowując ją, aby wszyscy mieli pełny dostęp do religii.
W 1984 roku, kardynał Henryk Gulbinowicz dokonał podziału parafii na dwie mniejsze: parafię Zawonia i Czeszów. Do filialnych kościołów parafii Zawonia należał kościół w Złotowie, a parafii Czeszów w Kuźniczysku i Skoroszowie. Ksiądz Brunon, jako miejsce swojej dalszej pracy wybrał parafię w Czeszowie. Parafią zawońską zajął się ks. Gawlik, następnie ks. Szkudlarek, jeszcze później ks. Franciszek Opara.
W 1989, po ponad 28 latach pasterzowania ks. Brunon opuszcza parafię. Udaje się do Austrii i tam stacjonuje. Na jego miejsce przychodzi ks. Tadeusz Rogacki. On również bardzo się stara o estetykę i wygląd parafii. Remontuje świątynię, plac wokół niej, wymienia okna…
W roku 2002 płonie młyn wodny. wielu ludzi traci pracę, Czeszów swoją główną wizytówkę. Obecnie trwają prace nad remontem spalonego obiektu. Co będzie na jego miejscu? Hotel? Reatauracja? a może po prostu Nowy Młyn?
W 2003 roku wypada 100-lecie kościoła w Czeszowie. Ksiądz Tadeusz mobilizuje parafian do zorganizowania wielkiej uroczystości. Parafianie, znani z zapału biorą się do pracy. Wiedzą, że do parafii przyjedzie Biskup oraz goście z Niemiec, którzy kiedyś mieszkali na tych ziemiach, więc starają się żeby wypaść jak najlepiej. Wieś zostaje pięknie przyszykowana, z każdej strony wjazdu do niej przyjeżdżający są witani afiszami, na placu kościelnym poczęstunkiem. Wszystko wypada tak, jak powinno.
W 2004 roku ksiądz Rogacki opuszcza parafię. Jego miejsce zajmuje ksiądz Kazimierz Olesiński. Udaje mu się uzyskać wielką sympatię i przychylność parafian. W pażdzierniku 2009 roku, z powodu tragicznej śmierci proboszcza, parafię przejmuje ksiądz Jacek Tomaszewski
Rok 2007 przynosi wielkie wydarzenie dla szkoły w Czeszowie. 6 stycznia, dokładnie w dzień jej 60-lecia, szkoła zyskuje Patrona. Zostaje nim zmarły kilka lat wcześniej ks. Wawrzyniec Kazimierz Bochenek, znany wszystkim jako dobry i kochający pasterz który pomagał mieszkańcom całego powiatu w odnawianiu kraju po wojnie.
W 2007 roku, przy zespole szkół powstaje organizacja ZHP. 12 DH Leśne Szeregi im Jana Bytnara, a dwa lata póżniej Gromada Zuchowa Przyjaciele Stumilowego Lasu.
Mieszkańcy Czeszowa są zgrani, często odbywają się tu liczne zbiórki na cele charytatywne i potrzeby parafii, organizowane są liczne pielgrzymki, wycieczki, zabawy i festyny.
Spontanicznie utworzyła się grupa śpiewających pań " AleBabki".
W święta państwowe gdzie się nie popatrzy, widać flagi powiewające na budynkach… Prawdziwi Polacy, wierni sobie i państwu.
I tak do dzisiejszego dnia czas płynie i płynie… i płynąć będzie.